Jak powstało M‑Pole – od pierwszej szkoły pole dance do produkcji profesjonalnego sprzętu

Wstęp – skąd wziął się pomysł na M‑Pole

M‑Pole nie powstało z biznesowego planu ani chłodnej kalkulacji. Narodziło się z pasji, potrzeby i… frustracji. W 2012 roku w Polsce pole dance dopiero raczkował. Było zaledwie kilka szkół w większych miastach, a na rynku nie istniał żaden profesjonalny sprzęt – brakowało nie tylko rur do pole dance, ale także podstawowych materacy asekuracyjnych.

Gdy zaczęłam trenować pole dance, szybko zrozumiałam, że jeśli chcę się rozwijać, muszę sama znaleźć rozwiązania. Potrzebowałam sprzętu do pole dance, który będzie bezpieczny, solidny i dostępny w rozsądnej cenie. Ponieważ rynek tego nie oferował, postanowiłam stworzyć własną drogę – tak narodził się pomysł, który później zmienił się w markę M‑Pole, tworzoną przez ludzi, którzy wiedzą, czego naprawdę potrzebują tancerze.

Wszystko zaczęło się od jednego pytania: „Skoro nikt tego nie robi, to dlaczego nie możemy zrobić tego sami?”

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że odpowiedź na to pytanie zaprowadzi mnie i Rafała od kilku kartonów w mieszkaniu do pełnowymiarowej produkcji sprzętu, który dziś trafia do domów i szkół w całej Europie.

Ja – od pasji do biznesu

Wszystko zaczęło się w 2012 roku, kiedy otworzyłam swoją pierwszą szkołę tańca. Początkowo prowadziłam zajęcia z różnych stylów, ale dwa razy w tygodniu w grafiku pojawiały się również lekcje pole dance. W tamtym czasie nikt w Polsce nie wiedział, jak takie zajęcia powinny wyglądać, a sprzęt praktycznie nie istniał.

Pierwsze rury i pierwsze problemy

Na początku korzystaliśmy z rur dostępnych w marketach budowlanych – takich jak te z Castoramy. Nie były idealne: miały około 50 mm średnicy, nie były perfekcyjnie wypolerowane i w niczym nie przypominały profesjonalnych rur do pole dance.

Zajęcia odbywały się w sali tanecznej, więc po każdym treningu trzeba było demontować rury, aby zrobić miejsce dla innych grup. Odkręcanie rur z górnych i dolnych mocowań trwało bardzo długo. Pamiętam, jak po zajęciach Rafał przyjeżdżał specjalnie po to, żeby pomóc mi je zdejmować.

Te pierwsze treningi były pełne improwizacji – ale nikt nie narzekał. Uczestnicy akceptowali fakt, że rury nie są idealne. Liczyło się to, że mogą trenować coś zupełnie nowego i wyjątkowego.

Tworzenie programu nauczania od podstaw

W tamtym czasie w Polsce brakowało nie tylko sprzętu, ale i materiałów szkoleniowych. Jeśli ktoś chciał się uczyć pole dance, musiał jechać aż do Stanów Zjednoczonych albo Wielkiej Brytanii. Ponieważ nie mogłam sobie wtedy na to pozwolić, stworzyłam własny program nauczania pole dance – od podstaw, metodą prób i błędów.

Ten program okazał się przełomowy. Do dziś wiele osób, które zaczynały ze mną swoją przygodę, wspomina, że to właśnie dzięki niemu pokochały pole dance. Dziś wiem, że był to jeden z najważniejszych kroków w mojej karierze.

Rafał od początku był obok

Choć często mówi się, że Rafał „dołączył później”, prawda jest taka, że był przy mnie od początku. Na początku wspierał mnie po godzinach pracy – pomagał demontować rury, szukał rozwiązań technicznych i obserwował rozwój szkoły.

Z czasem jednak wszystko zaczęło się rozwijać coraz szybciej. Pojawiały się pierwsze prototypy sprzętu, a ja potrzebowałam coraz więcej pomocy. Wtedy Rafał podjął decyzję, by zrezygnować ze swojej dotychczasowej pracy i w pełni poświęcić się temu projektowi. Tak właśnie zaczęło się M‑Pole – jako wspólna pasja, która z czasem przerodziła się w profesjonalną produkcję.

produkty polecane
Opinie klientów zobacz: wszystkie opinie

Twoja opinia może być pierwsza.

Pokazuje 0-0 z 0 opinii
Uwaga!
* pola wymagane Dodaj opinię